Recenzja filmu

Wielkie kino (2007)
Jason Friedberg
Aaron Seltzer
Kal Penn
Adam Campbell

Najlepszy z najgorszych

Powiem tak - nastawiony na "Wielkie kino" byłem sceptycznie. Szykowałem się raczej na "wielką kupę". Ale o dziwo bardzo się zawiodłem - pozytywnie! Mimo iż rok temu film - tej samej dwójki
Powiem tak - nastawiony na "Wielkie kino" byłem sceptycznie. Szykowałem się raczej na "wielką kupę". Ale o dziwo bardzo się zawiodłem - pozytywnie! Mimo iż rok temu film - tej samej dwójki reżyserów - okazał się gniotem (mowa tu o "Komedii Romantycznej"), to parodia znanych obrazów, prosto z Hollywood, okazał się strzałem w dziesiątkę. Ileż to razy można się śmiać z kolejnych odsłon "Strasznego Filmu" z Anną Faris w roli głównej? Odpowiedź - wiele, ale lepiej sobie trochę od tego odpocząć. SIEROTY JEDNE W różnych zakątkach świata żyły sobie 4 sieroty - rodzeństwo. Nie mieli ze sobą kontaktu, gdyż zostali rozdzieleni, gdy byli jeszcze dziećmi. Byli nimi: Łucja (którą wychował kustosz muzeum - parodia "Kodu Da Vinci"), Edward (mieszkający w katolickim sierocińcu w Meksyku - kłania się nieznane w Polsce i niedocenione "Nacho libre"), Zuzanna (która wychowała się sama (!), a pierwsza scena z jej udziałem była wyjęta żywcem z "Wężów w samolocie"), a także Piotr (mutant bez żadnych szczególnych mocy, uczęszczający do akademii prof. Xaviera - genialna parodia "X-mena"). Los złączył ich na nowo, gdy znaleźli złote bilety, pozwalające na wzięcie udziału w wycieczce po fabryce słodyczy Willie'ego ("Charlie i fabryka czekolady"). Zwiedzanie wytwórni czekolady zakończyło się fiaskiem, gdy jej właściciel postanowił wykorzystać gości do produkcji swoich smakołyków. Wiecie skąd wzięła się nazwa "kocie języczki"? Nie? I bardzo dobrze. SON OF A WITCH Czwórka bohaterów chcąc uciec od transseksualnego maniaka cukierków, weszła do szafy. Ale nie było to zwykła szafa, o nie. Prowadziła ona do magicznej krainy Gnarnii (oczywiście nikt się jeszcze nie domyślił, że chodzi tu o film "Opowieści z Narnii"). Wszystko byłoby cacy, gdyby nie fakt, że rządziła tam zła "Biała Ladacznica" (gra słów, hahaha). Była bardzo złą królową, ponieważ nie szanowała swych poddanych, a nawet zdelegalizowała śluby gejów! Nie no, tego już za wiele! Sieroty, nie sieroty, walczyć o swe prawa musiały. Jeden z mieszkańców Gnarnii - pan Turmnus (brał udział w zabawnej scence parodiującej program "MTV Cribs", czy jak kto woli "MTV w domu") polecił naszym bohaterom, aby udali się do czarodziejskiego zamku (coś na wzór Hogwartu - powalająca parodia Harry'ego Pottera), by tam rozpocząć szkolenie, mające przygotować ich do walki z wojskami królowej śniegu. Nie będę zdradzał, co stanie się z Gnarnią i czy zostanie ona uratowana, czy nie, ale zdradzić filmy, które parodiowane są w "Wielkim kinie" wymienić mogę. Nie licząc wcześniej wymienionych dzieł filmowych, w "Epic Movie" znalazły się jeszcze: "American Pie", "Click: i robisz, co chcesz", "Piraci z Karaibów: Skrzynia umarlaka", "Borat", "O dwóch takich, co poszli na miasto", "MTV Punk'd", "Casino Royal", "Superman Powrót", "Mission Impossible III", "Gwiezdne Wojny", "Legalna Blondynka" (to wcisnąłem na siłę, bowiem tak można odebrać sceną z Paris Hilton) i "Batman". Było też kilka scen nawiązujących do popkultury amerykańskiej - chodzi mi tu o te całe "odpicowywanie bryk" i inne Need For Speedy, a także o "wicie się skąpo odzianych pań z genotypem XXX" - czego widok przypomina mi teledyski m.in. Pussycat Dolls. Ogólnie jazda po krawędzi jak się patrzy :P HARRY BEAVER & JACK SWALLOW Humor w serii filmów "bleble movie" jest mało wymagający - czyt. głupi. Gry słów (patrz nagłówek), nawiązania do seksu (patrz nagłówek), bekanie i smarkanie, walenie się po łbach butelkami i hektolitry scen parodiujących lepiej lub gorzej znane nam dzieła filmowe. Dla hardcorowego kinomaniaka są to rzeczy bardzo prymitywne i niegodne poświęcenia im uwagi. Ja, na szczęście, zanim ocenię film, wolę go wpierw obejrzeć - klozetowy humor mnie nie odstrasza (chyba że chodzi o "Włatców Móch", gdzie dowcipy są beznadziejne!) Większość aktorów grających w "Epic Movie" znani są z poprzedniego filmu Jasona Friedberga i Aarona Seltzera - wspomnianego już "Date Movie". Nie są może wirtuozami gry aktorskiej i porównywanie ich do np. Jacka Nicholsona, czy Anthony'ego Hopkinsa mijałoby się z celem, ale przyczepić się do nich nie można. Bawią, śmieszą, niekiedy żenują - wszystko jest tak, jak być powinno. Muzyka nie odgrywa tu jakiejś szczególnej roli, ale niektóre kawałki ("Fergalicious" - Fergie, czy napisana na potrzeby filmu piosenka "We are the pirates") wpadają w ucho i męczą widza jeszcze po seansie. Czy to dobrze? Powiedzmy. O efektach specjalnych nie wspomnę - nie ma ich zbyt wielu. PODSUMOWANKO Ogólnie film nie jest bardzo zły. On po prostu nie jest bardzo dobry. Przygłupi scenariusz, miliony gagów i nawiązania do hitów kinowych - oto jak można określić w skrócie "Wielkie Kino". Jeżeli nie nastawiasz się psychicznie na jakiś film, wymagający od widza IQ powyżej IQ Dody (160 - !!!) i oglądałeś wiele hollywoodzkich produkcji - a szczególnie tych parodiowanych w "Epic Movie" - to komedia ta jest dla ciebie stworzona. Nie jest ona może najwyższych lotów, ale ciężko jest nakręcić coś takiego jak "Wielkie Kino" bez kilku większych, bądź mniejszych wpadek. Co będzie następne? "Science-fiction movie"? "Gore movie"? A może "History movie"? Osobiście moim faworytem byłby "Porn movie", ale ciężko by było z jego dystrybucją. Już słyszę ten niemiecki dubbing.
1 10
Moja ocena:
4
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
W erze takich filmów, jak „Młody Frankenstein”, „Czy leci z nami pilot?” widz miał do czynienia z... czytaj więcej
Tak się akurat składa, że wśród moich znajomych znajduję się w opozycji, dlatego przy wyborze filmu, na... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones