PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=253609}

Na ostrzu: Droga po złoto

The Cutting Edge: Going for the Gold
7,1 2 919
ocen
7,1 10 1 2919
Na ostrzu: Droga po złoto
powrót do forum filmu Na ostrzu: Droga po złoto

...o ile w ogóle ktoś tutaj zagląda. Ale, łowmordęjeża, rozumiem chodzenie na skróty i naginanie
rzeczywistości do celów czysto filmowych, natomiast tworzenie własnej rzeczywistości bez
pokrycia w faktach nazywa się tumiwisizmem jaśnie pana reżysera.
Bo normalny człowiek, któremu na dziele zależy, pisze scenariusz, robi trzy głębokie oddechy,
łapie Briana Boitano i mówi "sprawdź mi, chłopie, czy aby za daleko od rzeczywistości nie
odszedłem". A wtedy pan Boitano grzecznie bierze czerwony długopis i grubą kreską (podwójną)
zaznacza te elementy, w których pana scenarzystę jednak wyobraźnia troszeczkę poniosła. Pan
scenarzysta byki poprawia, czym wpływa na ogólną wartość filmu, tak fabularną, jak merytoryczną.
Ale że absencja pana Boitano jest w tym, ekhem, dziele nader widoczna, toteż pozwolę sobie
wypunktować drobne uchybienia panów McNamary i Berendsena.

1.Pani, która wykonuje Inę Bauer a później piruet na samym początku filmu. W zasadzie to ta Ina
Bauer (takie wygięcie pleców w tył, z odpowiednim ułożeniem stóp) jest jej do psiego ogona
potrzebna, bo w normalnym sporcie tak najeżdża się do skoku, aby podnieść jego wartość.
2.Główna bohaterka, która ogłasza casting w telewizji na partnera.
3.Ślepa trenerka, będąca jednocześnie mamusią Jackie, która jako jej potencjalnych partnerów
typuje niższych od niej kretynów. Że kretynów, to jeszcze rozumiem: ELEMENT KOMICZNY wali
po głowie łopatą, ale że niższych? W parach sportowych różnica wzrostu wynosi zazwyczaj coś
około 20-30 cm, czasem trochę mniej, czasem więcej, na przykład między mistrzami olimpijskimi
anno domini 2010 to było jakieś 17 cm, między aktualnymi mistrzami olimpijskimi - 27 cm, między
naszą najlepszą parą sportową - 32 cm.
4.Główny bohater, który nauczył się płynnie jeździć na łyżwach i skakać w ciągu 3 miesięcy. Bo,
jak wszyscy wiemy konkurencja par sportowych nie nastręcza żadnych trudności, ależ ani
troszeczkę, w ogóle, a fakt, że ma renomę najtrudniejszej jest z Księżyca wzięty. Nawet piłkarz
Ilhan Mansiz, który nie tak dawno wywołał sensację, "sparowując się" z Olgą Bestandigovą i
próbując pomóc tejże w dotarciu do Sochi (bezskutecznie zresztą) staż łyżwiarski miał znacznie,
znacznie dłuższy, a mimo to na zawodach od kolegów odstawał w sposób zauważalny nawet dla
półgłówka. Facet, który trenuje rok zostaje mistrzem olimpijskim (czy też przynajmniej na tę
Olimpiadę jedzie i zapisuje się na kartach historii). Ja wiem, ja rozumiem, to bajka, ale naprawdę
tak trudno byłoby ją troszeczkę urealnić, na przykład uwzględniając w scenariuszu, że Alex jest
taki cudowny, bo od dzieciństwa łyżwiarstwo jest jego skrytą pasją, ale się nie ujawniał, bo koledzy
się śmiali? Proszę o tak wiele?
5.Alex, już nauczony jeździć, nie ma odpowiedniej postawy, ani zbyt pewnych krawędzi, ale
wykonuje salto (backflipa, jeśli chcecie)
6.Kolejny przejaw geniuszu trenerki, która ocenia parę po tym, jak wykonali crossovery.
7.Igrzyska Olimpijskie, prawdopodobnie w Turynie, na których stosuje się porzucony po Salt Lake
City system oceniania
8.Trenerka-matka, która ma w nosie, o której chodzą spać jej podopieczni i co robią na lodowisku,
mało tego, partner, który zalewa się w trupa w noc przed programem dowolnym, na sam program
dowolny przychodzi skacowany
9.Alex, który oprócz backflipa ma jeszcze perfekcyjną postawę podczas spirali śmierci, z którą
mają problemy najlepsi zawodnicy na świecie (na przykłąd niejaki Robin Szolkowy)
10.Regionals wygrane tylko dlatego, że wszyscy inni zawodnicy byli skończonymi kretynami i
beztalenciami: pierwsza para: wygląda jak clowny, w drugiej jeździ mutant para, w której facet
wygląda jak mutant i para, gdzie komentator nie wie, co znaczy
11.Komentator, który nie wie, co znaczy „nice lines”, bo komentuje w ten sposób parę, która z tą
cechą ma tyle wspólnego, co ja z panterą śnieżną
12.Podnoszenia treningowe na zawodach - jedną z cech dobrego podnoszenia jest pokrycie
powierzchni lodu przez partnera (z partnerką w ramionach), inną - jego prędkość, z tego mamy
ładny wniosek, że podnoszenia stacjonarne są passe
13.Zawody bez skoków wyrzucanych
14.Wszyscy, cała widownia wpadają w rozpacz czarną i dziką, bo łyżwiarka straciła równowagę.
Gdyby było tak istotnie, zawody łyżwiarskie byłyby najbardziej depresyjnymi widowiskami w historii
sportu. Ja wiem, dhramatyzm, ale myślę, że reakcja trenerki i przyjaciółek (które z filmu
wyparowały, istniejąc chyba tylko po to, żeby pokazać, jaka to Jackie była zua i bogata na
początku)
15.Para, która się nie kłania po zakończeniu programu.
16.Amerykański związek łyżwiarstwa figurowego, który wysyła parę z powodu jednego dobrego
występu, właściwie jednego dobrego programu dowolnego, mimo że z logicznego punktu widzenia,
nie ma ona szans na sukces. Po pierwsze, ani Amerykanie, ani żaden inny kraj trochę bardziej
liczący się w łyżwiarskim świecie nie wysyła nikogo na olimpiadę w ciemno. I nawet wygrana na
krajowych mistrzostwach miejsca nie załatwia, na przykład Japonii w Sochi nie reprezentował
Takahiko Kozuka mimo 3. miejsca w kraju (Japonia mogła wysłać do Sochi 3 solistów), tylko
bardziej od niego zasłużony Daisuke Takahashi z miejsca 5. Z Ameryki do Rosji pojechała Ashley
Wagner, pomimo że zajęła dopiero 4. miejsce, jednak doceniono jej wcześniejsze osiągnięcia
(między innymi brązowy medal pucharu świata parę miesięcy wcześniej). Więc, naprawdę, nie dało
się akcji przesunąć dwa lata do tyłu, sprawić, że w pierwszym wspólnym sezonie byli taaaaacy
suuuuper, później coś się zepsuło, ale związek ciągle w nich wierzy i udowadniają ile są warci na
ZIO. Takie trudne?
17.Wioska olimpijska, która wygląda jak hotel Plaza
18.Spirala śmierci, będąca w istocie cantileverem z podtrzymaniem. Ta pozycja Jackie podczas
"spirali śmierci" nazywa się cantilever i nie może być wykonywana zamiast spirali śmierci, bo
partnerka obiema nogami dotyka lodu. No fakt, może to był element choreograficzny, ale to nieźle
naciągane, bo wymagałoby to nasilonego treningu w zamian za coś, co w najlepszym razie byłoby
zaliczone jako "element choreografii".
19.Element fenomenalny: on skaczący toeloopa a ona flipa w powietrzu ze szpagatem. Jeżeli
twórcom chodziło o wersję "dam ci w łeb", to udało im się. Problem w tym, że ona nie miała jak
skoczyć flipa, bo partner wyrzucił ją pionowo w górę - jak do twista. Moment zadumy. On w tym
czasie (kiedy ona była w górze) zdążył najechać do toeloopa, nabrać energii, którą stracił,
wyrzucając ją, najechać na odpowiednią krawędź, odwrotną niż we flipie, wbić się w powietrze,
wylądować, odzyskać równowagę i ją złapać. Na moje, to ona musiała w tym flipie-twiście wykręcić
ze 30 obrotów.
20.„Nobody ever done sbs triples in competition” – twórcy filmu to debile. Autentyczni debile. Mamy
rok 2006. Dwu.Tysięczny.Szósty. Nie 1926. Skoki potrójne w parach sportowych się skacze,
zdecydowanie się skacze. Dhramatyzm osłona trzecia, bo twórcom nie chciał się pomyśleć, że
może by tak, potrójne lutze obok siebie? No, teraz to już ktoś skoczył, ale w 2006 chyba jeszcze
nie.
21.Ogólnie, wydźwięk filmu pod tytułem „soliści są trudni a pary sportowe tylko ładne”, co jest bujdą
na resorach. Bujdą absolutną i całkowitą. Bo pary sportowe są przynajmniej równie trudne, jak
konkurencja solistek, a na pewno wymagają lepszego fizycznego przygotowania i opanowania
całego mnóstwa elementów do których solistkom daleko.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones